data publikacji: 26-04-2020
Niski poziom wody w Wiśle to sygnał dla nas, że coś niedobrego dzieje się z klimatem, a to bezpośrednio przełoży się na gospodarkę krajową. Susza, brak deszczu to kłopoty dla nas wszystkich. Pochodna suszy to wysokie ceny za warzywa, owoce ale także mięso, to także problem z wodą w wielu miastach i wsiach.
Niski poziom wody w Wiśle jest lampką bezpieczeństwa. Ta lampka bezpieczeństwa alarmuje, że czas najwyższy zacząć planować i wdrażać rozwiązania, jakie wprowadzono dekady temu m.in. w krajach południowych m.in. Hiszpanii. Dla przykładu Polska spuszcza do morza 94 procent wody, natomiast Hiszpania 45 procent wody magazynuje.
Niski pozom wody Wiśle sięgający obecnie około 50 cm (i z każdym dniem maleje o jakieś 1.5 cm), nie ma najmniejszego wpływu na dostępność wody w kranach, bowiem ta jest pobierana z spod dna rzeki z głębokości 4-6 metrów. Dodatkowo Warszawa może być awaryjnie zasilona tzw. Wodociągiem Północnym z ujęcia wody pobliskiego jeziora Zegrzyńskiego.
Przypominamy, że 28 sierpnia 2015 roku poziom wody w Wiśle rekordowo spadł do poziomu 26 cm. Prognozy na bieżący rok również są niepokojące, rekordowy wynik niskiego stanu wody z roku 2015 może być w tym roku pobity, to kwestia kilku dni bez opadów.
Według hydrologów czeka nas najbardziej suchy rok jaki zanotowano na przestrzeni 100 ostatnich lat.
Szerokie plaże po stronie praskiej, coraz większe piaszczyste łachy, wystające kamienie, wąskie koryto rzeki, to jest obraz Wisły nie tylko na wysokości Warszawy.
2020-04-27
Edyta